Co wspólnego ma „Rumia” z „Rumunią”? O nazwie naszego miasta
Ile razy w życiu usłyszeliście, że mieszkacie w „Rumunii”? Ja wielokrotnie. Okazuje się, że obie nazwy – Rumia oraz Rumunia – mają pewien związek. Aby go w pełni wyjaśnić, musimy jednak omówić pochodzenie współczesnej nazwy naszego miasta. Do dzieła!
Najstarsze nazwy dzisiejszej Rumi brzmiały przeróżnie – Rumnam (1178 r.), Rumina (1220 r.), Rumna (1235 r.), Rumpna (1253 r.), Romla (1583 r.), Rumla (1686 r.). Niemieccy osadnicy nazywali Rumię Rahmel lub Rhamel. Taka nazwa funkcjonowała też w czasie okupacji miasta podczas II wojny światowej.
Skąd wzięło się tak nietypowe miano – dokładnie nie wiadomo.
Niektórzy badacze uważają, że pierwotna nazwa Rumi mogła mieć związek z osadnictwem… północnogermańskim. Wszak niedaleko stąd do Oksywia czy Jastarni, które to miejsca uzyskały swoje nazwy najprawdopodobniej od przybyszów ze Skandynawii. Według tej teorii rdzeń wyrazu „Rumia” wywodzi się ze staronordyckiego „rum”, oznaczającego (również w dawnej polszczyźnie i kaszubszczyźnie) po prostu „miejsce”, „przestrzeń”.
Intrygujące jest też podobieństwo brzmieniowe słowa „Rumia” do łacińskiego „Roma”, czyli Rzym. I właśnie to skojarzenie jest spoiwem między Rumią i Rumunią.
Zakładając bowiem, że dzisiejsze określenie „Rumia” wywodzi się od „Roma”, nasze miasto – z etymologicznego punktu widzenia – byłoby dla Rumunii… młodszą siostrą. Rumunia (łac. Romania) zawdzięcza swoją nazwę nikomu innemu, tylko rzymskim kolonizatorom żyjącym w czasach, kiedy Rzym był stolicą świata.
Dowodów na związek Rumi ze starożytną Romą nie ma. Tam jednak, gdzie brakuje twardych faktów, z pomocą przychodzą legendy. A te, jak wiadomo, często zawierają ziarnko prawdy.
Według jednej ze znanych pomorskich legend, Rumia była miejscem uwięzienia rzymskiego biskupa, który wybrał się na misję mediacyjną do Dunów i Szwedów. Jako dar dla zwaśnionych stron wiózł wyjątkową relikwię – głowę św. Barbary. Do celu swojej podróży nigdy jednak nie dotarł. Podczas sztormu jego okręt uległ zniszczeniu, a on sam ocalał jako jedyny członek załogi.
Traf chciał, że Bałtyk wyrzucił go nieopodal osady, której mieszkańcy – nie mogąc zrozumieć jego języka – potraktowali go jak jeńca. Od tej pory musiał ciężko pracować, a z niedoli wybawił go dopiero przejeżdżający przez te tereny zakonnik, który usłyszał pobożne łacińskie pieśni nieszczęśliwego biskupa. Na pamiątkę uwięzienia tego wyjątkowego rzymianina osadę nazwano… Rumią.
Ile prawdy jest w tej legendzie? Oceńcie sami :-)